
Gazeta Wyborcza wywiad z Piotrem Stósem o nurkowaniu i fotografii
Gazeta Wyborcza
13.07.2024, Marta Gruszecka rozmawia z Piotrem Stósem
Nurkuje po zdjęcia. Piotr Stós: „Z mojego pierwszego filmu nie wyszło absolutnie nic”
Pod wodą ryby robiły szybkie zwroty, twarze ludzi zasłaniały pęcherzyki powietrza, nie zawsze dało się ustawić w pośpiechu przesłonę. A do dyspozycji było tylko 36 klatek – o tym, jak na lepsze zmienia się technika, a jak na gorsze przyroda, opowiada Piotr Stós, nurek, fotograf podwodny, instruktor i trener nurkowania, hydrobiolog.
Marta Gruszecka: Kiedy i jak zaczęła się Twoja przygoda z nurkowaniem?
Piotr Stós: – Legenda rodzinna mówi, że zawsze chciałem być nurkiem. W domu była książka „Moana” – jako dziecko zawsze ją wertowałem, zafascynowany czarno-białymi zdjęciami, które się w niej znajdowały. Nurkowałem w wannie, szampon miałem w butelce z nurkiem. Pierwsze umiejętności zdobywałem od 1984 roku w Krakowie. Poznałem wtedy dwie siostry – Joannę i Agnieszkę Pajdak, studentki należące do Akademickiego Klubu Podwodnym KRAB Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Zapewniały mnie, że to najlepszy klub nurkowy na świecie. Zaufałem im i dołączyłem do klubu, ba – zarekomendowałem go też moim kolegom, Tadeuszowi Knapczykowi i Maćkowi Curzydło. Trafiłem do miejsca, w którym poczułem, że nurkowanie to moja pasja.
Moje pierwsze nurkowanie zapamiętam na zawsze. Chorwacka wyspa Vis, ekscytacja połączona ze strachem, czy aby na pewno pod wodą nie spanikuję i będę umiała oddychać. A po wyjściu z wody wielka radość, że udało się pokonać panikę i zejść na 2,2 metra. Jak wspominasz swój debiut nurkowy?
– Był marzec 1987 roku, sobotni poranek, piękna pogoda. Zanurkowałem na basenie Korony na krakowskim Podgórzu – w czasach kiedy zaczynałem, nie było jeszcze centrów nurkowych, chodziliśmy na baseny. Po raz pierwszy zszedłem pod wodę z butlą, licznik pokazał 4,8 metra głębokości. To było fenomenalne uczucie, na które czekałem kilka miesięcy. Pierwsze nurkowanie na otwartym zbiorniku zaliczyłem w Kryspinowie – woda o przejrzystości do dwóch metrów, piaszczyste, puste dno. Potem Siersza, zbiornik wapienny i stare wyrobisko piasku. W 1987 roku pojechałem do Hiszpanii na wyprawę klubową – tam zeszliśmy już ponad 30 metrów pod wodę. Tamto doświadczenie też doskonale zapamiętałem – dno żyło, mieniło się kolorami, było zdecydowanie bardziej różnorodne niż to w polskich zbiornikach.
Żal nie pokazać go tym, którzy pod wodę nie schodzą…
– Fotografia zawsze była mi bliska, chętnie zabierałem ze sobą aparat, zdobywałem wiedzę na temat sprzętu. Wśród dostępnych aparatów słynny wówczas podwodny Niconos. Niestety, z mojego pierwszego filmu, który wykorzystałem podczas nurkowań w Polsce, nie wyszło absolutnie nic. Dopiero z Hiszpanii przywiozłem przeźrocza i czarno-białe zdjęcia. Byłem nimi bardzo podekscytowany. Udaną sesję miałem też na kolejnej wyprawie – w Egipcie, dokąd pojechałem oglądać rafę koralową. Pomyślałem sobie wtedy, że miło byłoby wracać tu co kilka lat i oglądać to obłędne dno. Prawie cztery dekady później uśmiecham się do losu, bo dzięki Nautica Safari, centrum nurkowemu, które prowadzę, cały czas spełniam to marzenie. Nie było jeszcze wtedy filmów National Geographic, nikt nie pokazywał piękna znajdującego się pod wodą.
Aparat podwodny dawał radę?
– Pierwsze wyprawy nazwałbym okresem marzeń o fotografii podwodnej. Zanurzałem się, przeklinając w duchu, że mam do dyspozycji tylko 36 klatek. Na wywołanie czekało się kilka tygodni – to był czas ekscytacji na myśl o tym, co udało się na nich uchwycić. Bo przecież pod wodą ryby robiły szybkie zwroty, twarze ludzi zasłaniały pęcherzyki powietrza, nie zawsze dało się ustawić w pośpiechu przesłonę. Czasem te zdjęcia, na które najbardziej się czekało, nie wychodziły, ale z drugiej strony, często można było miło się zaskoczyć. Nieudane próby jednak potrafiły skutecznie zniechęcać, fotografów podwodnych było bardzo mało. Dziś fotografia podwodna nie jest już umiejętnością ekskluzywną. Jako pasjonat i instruktor tej sztuki znam mnóstwo ludzi, którzy kochają fotografować pod wodą.
To między innymi osoby zaprzyjaźnione z Nauticą Safari, centrum nurkowym, które otworzyłeś w Krakowie.
– Skończyłem studia, założyłem rodzinę (moją żoną została wspomniana Agnieszka Pajdak, która namówiła mnie do członkostwa w KRAB-ie!), zostałem ojcem dwóch synów. Okazji do nurkowania było mniej, a ja bardzo za nim tęskniłem. W 1997 roku razem z przyjaciółmi pojechaliśmy na wakacje nurkowe na chorwacką wyspę Pag. Tam postanowiliśmy, że wspólnymi siłami założymy firmę i będziemy organizować wyjazdy dla nurków. Rok później, już jako biuro podróży nurkowych, przyłączyliśmy się do sklepu nurkowego mojego przyjaciela Krzysztofa i do dziś działamy w podwójnej roli.
Bazą Waszych wyjazdów stały się chorwackie wyspy – Pag, Hvar, a potem Vis.
– Na Visie będziemy już dziesiąty sezon – jesteśmy od czerwca do października. Zaczęliśmy nurkować tam na początku lat 2000, bazę mogliśmy otworzyć dopiero w 2015 roku po uzyskaniu koncesji. Wyspa Vis jest rajem dla nurków – to zasługa niesamowitej bioróżnorodności roślin i zwierząt, jaskiń oraz znajdujących się na różnych głębokościach wraków.
Satysfakcjonujący plener dla fotografa podwodnego!
– Zdjęcie, które wykonałem najgłębiej, na 70 metrach, pochodzi właśnie z jednego wraku – bombowca B-17. Nie nurkuję dla głębokości, nurkuję po zdjęcie. Moim marzeniem fotograficznym jest dokumentacja pracy mojego znajomego podczas połowu korali na głębokości 90 metrów. Chciałbym też udokumentować miejsce, w którym pracuję, bo widzę, że świat podwodny się zmienia. Kilka lat temu zauważyłem, że, na przykład, wyginęły szołdry, gatunek małży.
Człowiek przyczynia się do niszczenia podwodnego świata?
– Zanieczyszcza go dźwiękiem – hałas nie sprzyja spokojnej realizacji planu biologicznego niektórych gatunków. Ryby się płoszą albo giną od ścieków generowanych i wypuszczanych do morza przez miejscowości turystyczne. To powoduje eutrofizację wody, wzrost temperatury i kwitnienie glonów. Poza tym ludzie śmiecą pod wodą – na dnie najczęściej znajdziemy rzeczy, które wypadają z żaglówek, m.in. ręczniki, butelki czy telefony komórkowe, ale też sprzęt rybacki czy stare opony. Dlatego w bazie nurkowej na Visie organizujemy regularne akcje sprzątania dna. Czasem trafiamy na skarby – na przykład mające ponad dwa tysiące lat amfory.
Fotograf podwodny ma narzędzia i sprzęt do dokumentacji tego, co jest na dnie. Zatem – może przysłużyć się nauce.
– Nurkowie prowadzą tzw. logbooki, gdzie zapisują informacje o każdym nurkowaniu. Moją dokumentacją są zdjęcia. Każda szczegółowo opisana fotografia, zawierająca informację o tym, co przedstawia i kiedy została wykonana, rzeczywiście staje się dokumentem historycznym.
Zdjęcia, które wykonuję, podzieliłbym na trzy grupy. Do pierwszej należą te pamiątkowe – z wyjazdów turystycznych i nurkowań. Drugą grupą mojej aktywności fotograficznej są zdjęcia wykonywane podczas kursów fotografii podwodnej, kiedy asystuję uczniom. Trzecia grupa to autorskie fotografie, zarówno obiekty w skali makro, jak i obrazy panoramiczne, które na przykład pokazują obszar, którego nie da się sfotografować za jednym ujęciem. Myślę o zdjęciu jako ilustracji do konkretnej historii. Niektóre były prezentowane m.in. na wystawach w centrum nurkowym Deep Spot w Mszczonowie pod Warszawą, czy podczas zlotu fotografów podwodnych w bazie nurkowej na wyspie Vis.
Liczymy ich w setkach czy tysiącach? To popularna pasja?
– W Polsce entuzjazm związany z nurkowaniem i dokumentacją podwodnego świata dopiero się rozkręca. Ma to związek z zamożnością, dostępnością sprzętu i częstymi wyjazdami. Grupa profesjonalnych fotografów podwodnych liczy około kilkuset osób, ale cały czas rośnie. Razem z zespołem Nautica Safari wymyśliliśmy, że dobrze byłoby zorganizować spotkanie, podczas którego nie będziemy skrupulatnie omawiać technik fotografowania, lecz integrować się. Pokazywać swoje zdjęcia, wzajemnie się inspirować. Jesteśmy po pięciu zlotach fotografii podwodnej na wyspie Vis – bardzo miło jest uczestniczyć w budowaniu wspólnej przestrzeni wymiany inspiracji i informacji. Kolejny, szósty, odbędzie się między 21 a 28 września.
Czy jest miejsce, które gwarantuje najlepsze zdjęcia?
– Oprócz chorwackiej wyspy Vis, gdzie mamy bazę, organizujemy safari w Egipcie oraz wyprawy nurkowe, w tym roku m.in. na Filipiny i Malediwy. Każde miejsce nurkowe jest wyjątkowe i – jeśli mamy już wystarczające umiejętności i odrobinę szczęścia – godne fotografowania. Tych, którzy dopiero chcą zacząć przygodę z nurkowaniem, zapraszamy na Vis. Sam pobyt na tej magicznej, pełnej obłędnej roślinności wyspie dodaje energii, a nurkowanie tam sprawia wielką frajdę.
* Piotr Stós – nurek, fotograf podwodny, hydrobiolog, współwłaściciel Nautica Safari i Nautica Vis Diving Center, instruktor nurkowania SSI, CMAS i PADI, instruktor i trener SSI, przewodnik dalekich wypraw. Nurkował na Malediwach, Karaibach, Mauritiusie, Galapagos, w Indonezji, Mikronezji, Malezji, Tajlandii, Egipcie, Rosji, Hiszpanii, Włoszech i w Chorwacji.
Redagowała Magdalena Mach
🙂jeśli także robisz zdjęcia – WEŹ UDZIAŁ W FOTOKONKURSIE Nautica Safari 2024
🙂 wspaniałe nagrody od Xdeep, Digiprint , Deepspot ,Perfectdiver , Molamola wear, SSI i FotoPodwodna 🐠
W terminie od 20 maja do 20 listopada udział w Fotokonkursie może wziąć każdy nurek, niezależnie od tego czy jest profesjonalistą, czy dopiero zaczyna przygodę z fotografią. Wyniki ogłosimy 6 grudnia!
🙂 jak wziąć udział w konkursie fotograficznym?
🙂 jakie są nagrody?
🙂 kto jest w jury?
🙂 jakie są warunki regulaminowe?
Zgłaszajcie swoje zdjęcia! Niech świat je zobaczy:)