Top
 

Safari na trasie Top Północy – relacja Piotra Stósa

BLOG

Safari na trasie Top Północy – relacja Piotra Stósa

Juuuupi!!! (albo „Veni, vidi, vici”) – powiedziałby Juliusz Cezar, gdyby uczestniczył w naszym safari na trasie „Top Północy”, na łodzi Sea Scorpion.
Dokładnie rzecz ujmując, to było jedno zwycięstwo za drugim – nurkowanie za nurkowaniem! 😊
Jak to się wdzięcznie mówi: wszystko „przyżarło”: pogoda, łódź, miejsca nurkowe, przyroda, a przede wszystkim uczestnicy imprezy, którzy stworzyli zgrany, pogodny i kompetentnie nurkujący team skompletowany we współpracy z Izą i Wojtkiem Pruskimi ze szkoły nurkowej Good Dive.
Łącznie z piszącym te słowa 24 osoby, w tym 3 nienurkujące (sic!), o czym jeszcze za moment.

TRASA
Trasa, którą kiedyś nazwaliśmy w Nautice „Top Północy” może mieć kilka wariantów. W naszym przypadku po „check-nurkowaniu” na Gota Abu Ramada oraz popołudniowym i nocnym nurkowaniu na Small Giftun, popłynęliśmy na Brothersy, a potem do parku Ras Mohammed i dalej na wrak Thistlegorm’a. Po przekroczeniu cieśniny Gubal, na wraki rafy Abu Nuhas i 2 rafy w pobliżu Hurghady. Łącznie 6 dni na morzu, prawie 250 mil żeglugi i 19 nurkowań (w tym dwa nocne).
Jak wiadomo pogody się nie wybiera tylko się ją losuje. Na nic kombinacje, wywiad środowiskowy i szukanie okienka pogodowego…
W pierwszy dzień safari, ten po przylocie, a przed wypłynięciem na morze, zawsze rozmawia się o tym, czy będzie wiało i czy mamy na pokładzie Dramenex – magiczny egipski Aviomarin 😉.
Nam Morze Czerwone okazało łaskę i poza nocnym rejsem na Wyspy Braci oraz przejściem przez cieśninę Gubal prawie nie kołysało. Temperatura wody wahała się pomiędzy 25 a 26 stopni.
I tylko przez ostanie ostatnie dwa wietrzne dni zazdrościliśmy naszym kolegom, którzy nurkowali w suchaczach.

ZACHWYTY
Co zachwyciło nas najbardziej podczas tego tygodnia?
Zaskakujące, ale na pierwszym miejscu nie znalazło się nurkowanie z butlą tylko snorkeling z delfinami butlonosami (też z butlą w nazwie) przy rafie Shag Rock, nieopodal wraku Kingstone.
Trzy tygodnie wcześniej Igor Zembalski nagrał w tym miejscu doskonały materiał z podwodnego spotkania z rodziną delfinów. Tym razem spotkaliśmy je na powierzchni. Kapitan łodzi Sea Scorpion – Farag – zatrzymał łodź umożliwiając podwózkę pontonem do płynących delfinów. A one – nie mogę w to uwierzyć do teraz – zatrzymały się, zawróciły i towarzyszyły nam – nieporadnym w wodzie ssakom lądowym, przez całych dwadzieścia minut. Były wokół nas, pomiędzy nami, blisko, tuż tuż na wyciągnięcie ręki. Kilka razy wydawało się, że już odpływają ale po chwili znowu były przy nas. Wskaźniki naszych mierników pozytywnej energii dobiły tego popołudnia do maksimum skali.
Szczęście dopisało nam jeszcze raz ostatniego dnia safari, kiedy na porannym nurkowaniu na Shab el Erg podpłynęła do nas kolejna rodzina delfinów.
Zrobiłem im łącznie milion zdjęć, ale z trudem powstrzymam się i pokażę tylko 3 😉

SS THISTLEGORM
Ten najsłynniejszy wrak Morza Czerwonego nie był tym razem tak oblegany jak 3 tygodnie wcześniej. Wtedy, po dwóch nurkowaniach w towarzystwie kilkuset osób uciekliśmy w podskokach na wyspę Gubal. Teraz trafiliśmy idealnie. Było tylko 5-6 łodzi, a momentami nad Thistlegormem unosiła się tylko nasza. Prąd ciągnął raz w stronę dziobu, raz w stronę rufy, ale słabł nad wrakiem i nie komplikował zbytnio przebiegu nurkowania.
Wykonaliśmy łącznie 5 nurkowań, w tym obowiązkowe nocne – bo jak wiadomo „Thistek” jest najlepszą „nocną rafą” w północnej części Morza Czerwonego 😊. W ciągu 45 minut zaliczyliśmy pełną skalę rozmiarową organizmów, od pięknego ślimaka nagoskrzelnego zaczynając (dzięki Zosiu), na ogromnej, samotnej barakudzie kończąc. Petarda.
Co nowego można sfotografować po setkach nurkowań na tym samym wraku? Okazuje się, że jeżeli warunki pozwolą, to zawsze COŚ można 😊
Na porannym nurku dobra wizura i mój ogarnięty zespół pozwoliły wykonać kilka nowych zdjęć przy lokomotywie leżącej kilkadziesiąt metrów od zniszczonej wybuchem ładowni numer 4.
Udało się kilka zdjęć przy motorach, na opustówkach i na dziobie. Głównie były zdjęcia pamiątkowe ale kto nie próbuje ten nie dostaje…

ABU NUHAS
Po nawietrznej stronie Stalowej Rafy, w odległości kilkuset metrów jeden od drugiego, spoczywają 4 wraki: Gianis D, Carnatic, Chrisoula i Timon M.
Wybraliśmy najmłodsze: pierwszy i trzeci. Falowanie, które może dać się w tym miejscu we znaki, było umiarkowane i nie utrudniało logistyki dopłynięcia na miejscówkę i powrotu do domu.
Na Giannisie kręciło się kilka grup i trudno było wyszukać spokojny fragment wraku bez płetw, rąk, nóg, bąbli i podniesionego osadu. Za to odkryciem podczas zwiedzania maszynowni było namierzenie „prawie nowej” tokarki leżącej w dół i na lewo od silnika. Inżynier Krzysiu, mój oświetleniowiec oszalał radości – „W pracy mamy prawie taką samą, chłopaki mi nie uwierzą” – opowiadał przez kolejne dwa dni 😉.
Osobiście cieszę się ze zdjęcia profilowego rufy Giannisa, na którym wygląda jak podwodna fabryka.
Na Chrisouli zanurkowałem z grupą naszego lokalnego guida – Osmana. Powiedzieli, że chcą mieć kilka zdjęć na wraku… Po krótkim briefingu i podziale ról na zodiaku, zabraliśmy się ostro do zdjęć w malowniczym warsztacie. Potem na przy nadbudówkach rufie, przy śrubie i w ładowniach, a potem już GDZIE SIĘ DAŁO… Są świetnymi nurkami i poddawali się moim fantazjom kompozycyjnym bez zastrzeżeń. Jednak po wynurzeniu, na pontonie, dowiedziałem się, że pływanie bez fotografa w grupie ma jednak swoje plusy i już się stęsknili za swoim egipskim przewodnikiem 😉
Dziwne…

RAS MOHAMMED
Kiedyś przeczytałem, że w dobie blaknięcia koralowców i zapaści raf, północne rubieże Morza Czerwonego staną się sanktuarium raf koralowych. Wizyta w parku narodowym Ras Mohammed utwierdziła mnie w przekonaniu, że w tej kwestii możemy być na razie spokojni. Rafa ma się świetnie.
Miękkie i twarde koralowce o pięknych formach, barwne i bujne. Ławice ryb. Żółwie.
Wykonaliśmy tam dwa nurkowania, niesieni prądami pomiędzy Anemone City, Shark Reef i Yolanda Reef. Odpływałem z uczuciem niedosytu…

OSOBY NIENURKUJĄCE NA SAFARI
Safari nurkowe kojarzy się z imprezą wyłącznie dla nurasów.
Tym razem mieliśmy na pokładzie trójkę „nienurków”: Anię, Kasię i Maćka.
Moja refleksja: Podczas safari nurkowie spędzają więcej czasu ze swoimi nienurkującymi partnerami niż podczas stacjonarnego wyjazdu hotelowego, gdzie często czekają na powrót swoich nurkujących połówek na plaży lub w barze.
Dziewczyny, Maćku – byliście świetni. Dziękuję za rozkręcanie imprez tanecznych (Kasia i Ania) i „nadzór” nad łodzią podczas naszych nurkowań (Maciek) 😉 Zdaliście egzamin na piątkę.
A pomiędzy nurkowaniami i wieczorem i tak wszyscy bawiliśmy się razem.

Podsumowując…
Świetny wyjazd, życzę sobie kolejnych na tym poziomie nurkowym, fotograficznym i przede wszystkim towarzyskim. Dziękuję wam wszystkim 😊
Piotrek Stós

Znajdź najlepszy dla siebie termin safari

Wyjazdy z nami, na których możecie potrenować wszystkie umiejętności i znakomicie się zrelaksować znajdziecie tu:

Terminy i cennik safari

Jesteśmy również na Facebooku i Instagramie

Udostępnij:

Masz pytania?

Skontaktuj się z nami. Z przyjemnością pomożemy wybrać wyjazd nurkowy idealny dla Ciebie!