Top
 

Marcowe safari na Zabarghad – relacja Marcina Zagdańskiego

BLOG

Marcowe safari na Zabarghad – relacja Marcina Zagdańskiego

Zapraszamy do poczytania relacji Marcina Zagdańskiego z naszego marcowego safari Fury Shoals-Rocky-Zabarghad. Utrwalone fajne chwile, osobista ocena, dobre wibracje 🙂

Dziękujemy Marcin!

Dzień 1

Pierwsze nurkowanie, check-dive. Skoro już na pierwszym widzieliśmy żółwia, ciekawe co będzie dalej.

Wieczorem płyniemy na południe. W planie całonocny rejs, płyniemy ~13 godzin. Powinniśmy obudzić się w okolicach Rocky Island. Morze niby spokojne, ale okazuje się, że 40m to wcale nie taka duża łódź. Kubki kilka razy zjeżdżają ze stolików.

Dzień 2

Poranne nurkowanie na Rocky Island. Podobno bywają tam rekiny, niestety żaden nas nie odwiedził.

Trzy kolejne na Zabarghad, który jest wyspą w strefie wojskowej. Jesteśmy przy granicy z Sudanem. Niby teraz nie ma żadnych zaplanowanych manewrów, ale podobno pozwolenie pozwoleniem, a i tak wojsko może grzecznie i stanowczo nas przepędzić.

Na razie nas nie przepędzają i zresztą w ogóle ich nie widać. Nurkujemy dosłownie w akwarium. Mnóstwo życia, rafy prawie dziewicze.

Życie na łodzi regulują dzwonki – albo na posiłek, albo na briefing przed nurkowaniem. Jeśli dzwoni dzwonek, a masz suche kąpielówki, znaczy, że na briefing, jeśli masz mokre, znaczy, że na posiłek.

Mapa wyspy robi wrażenie. Wysepka nieduża, ale kilkaset metrów od brzegu dno opada na 900m. We mnie taka liczba wzbudza irracjonalny niepokój.

Dzień 3

Obowiązuje zasada nurkuj-jedz-śpij, powtórz cztery razy dziennie. Tak, pierwsze nurkowanie jest przed śniadaniem. Pobudka 5:30.

Przy powrocie z porannego nurkowania towarzyszyła nam duża grupa delfinów. Szkoda, że nie było czasu, żeby z nimi popływać. Ponton musiał nas odstawić na łódź i wrócić po kolejną grupę, która już czekała na powierzchni.

Wojsko wciąż się nie zjawiło. Warunki fantastyczne, czasem trochę mocniejszy prąd. Zostajemy na Zabargad do oporu.

Drugie nurkowanie zrobiliśmy na wraku radzieckiego statku badawczego. Podobno było na nim sporo aparatury, ale raczej szpiegowskiej, niż do badań naukowych.

Drugi dzień jesteśmy odcięci od świata. Żadnego zasięgu, raz tylko zamajaczył jakiś statek na horyzoncie. Mogę tu zostać.

Ostatnie nurkowanie wśród niesamowitych form – wieże wysokości kilkunastu metrów, gęsto porośnięte koralami. Dodatkowo wszystko jest spowite mgłą z drobnego białego piasku, który zapewne w znacznej mierze składa się w pyłu wapiennego. Wymarzona lokacja do nakręcenia kolejnej części Avatara.

Rezygnujemy z nurkowania nocnego, żeby przepłynąć w następne miejsce.

Dzień 4

Dziś poza czterema nurkowaniami wisienka na torcie – snorklowanie z delfinami.

Najpierw poranne nurkowanie – duży ruch. Wygląda, jakby wszystkie ryby spieszyły się dokądś po przebudzeniu. Byliśmy w miejscu, gdzie mieszka duża grupa delfinów długoszczękich. Zobaczyliśmy je już z łodzi, jak niespiesznie krążyły w pobliżu. Pontonami podpłynęliśmy bliżej i najspokojniej, jak tylko się dało weszliśmy do wody. Nie były zbyt towarzyskie, ale spokojnie krążyły i dawały sobie robić zdjęcia z odległości kilku metrów.

Kolejna miejscówka, labirynt wśród formacji koralowców. Na jednej z „polanek” zobaczyliśmy pożywiającego się żółwia. Kiedy tylko nas zobaczył, ruszył w naszą stronę. Nie wiemy, czy atakował swoje odbicie w obiektywach, czy domagał się poczęstunku. Zrobiło się trochę nieprzyjemnie, ale kiedy przewodnik drugi, czy trzeci raz zdecydowanie go odepchnął, żółw odpłynął w swoją stronę.

Popołudniowe i nocne nurkowanie na kolejnej, pobliskiej rafie poprzecinanej plątaniną tuneli i wąwozów – niezły labirynt.

Przed nami kolejna nocna, kilkugodzinna przeprawa. Na szczęście mniej kołysze niż w niedzielę.

Dzień 5

Powoli i nieuchronnie zbliżamy się do portu. Dziś przedostatni dzień.

Dwa nurkowania na rafie Elphinstone. Z jednej strony błękitna toń, z drugiej wysoka ściana. Koralowce, mnóstwo drobnego życia. W toni czasem przepływają nieco większe ryby. Niestety rekina wciąż nie widziałem.

Trzecie nurkowanie na Abu Dabab. Dość silny prąd i fantastyczne formy. Kluczenie w tętniącym życiem labiryncie.

Dzień 6

Ostatni dzień nurkowy safari. Dziś tylko dwa nurkowania, potem desaturacja przed jutrzejszym lotem powrotnym. Poranne nurkowanie to w zasadzie powtórka wczorajszego popołudniowego, jednak poranne światło daje fajne refleksy.

Za to popołudniowe – absolutny hit! Mieliśmy nurkować w zupełnie innym miejscu, niż dotychczas – nad porośniętym trawą morską piaszczystym dnem na niewielkiej głębokości. Zazwyczaj można tam spotkać żółwie.

Zaczęło się nudnawo. Przejrzystość nie najlepsza, drobny biały piasek unoszący się z dna wyglądał jak gęsta mgła.

Znaleźliśmy pierwszego żółwia, obfotografowaliśmy go, popłynęliśmy dalej. Nagle, z piaskowej mgły wypłynęły dwa delfiny butlonose. Tym razem, to one były nami zainteresowane. Najpierw pływały wokół nas w odległości kilku metrów, potem zaczęły pływać między nami na wyciągnięcie ręki. Cały spektakl trwał dobre kilka minut. Trudno sobie wyobrazić lepsze nurkowanie na zakończenie safari.

Zapraszamy na safari i wyprawy nurkowe z Nauticą!

Udostępnij:

Masz pytania?

Skontaktuj się z nami. Z przyjemnością pomożemy wybrać wyjazd nurkowy idealny dla Ciebie!